Wysłany: Sob Maj 24, 2008 1:40 pm    Temat postu: Wstęp do wspomnieńi opowieści.


Kochani !
Wszyscy doskonale pamietamy z okresu naszej mlodosci szlagier,którego
pierwsze słowa są tytułem tego działu."Dawnych wspomnień czar..."Rzeczy-
wiscie znany nam wszystkim pisarz Władysław Orkan (1875-1930)właści-
wie nazywający się ładniej bo Franciszek Smreczyński powiedział, że
"Zły czas może być miły we wspomnieniach" i to jest prawda trafnie ujęta
przez autora tego szlagieru.
Wspomnienia sa również uzupełnieniem suchych faktów z naszych zycio-
rysów,są anegdotycznym uzupełnieniem historii naszej RODZINY.
Do dzis z rozczuleniem i sympatia wspominamy i nie tylko
ja wizytę z przed trzech lat u 100-letniej cioci Weroniki w Byczynie.
Zrozumielismy wtedy jak ważne są w naszym życiu więzy rodzinne.

Wysłuchaliśmy urok-
liwych wspomnień Cioci z lat Jej dzieciństwa, między innymi jak to:
>w czasach Jej dzieciństwa wygladały spotkania rozrywkowo-kulturalne
młodych ludzi
>jak odbywała się piesza wycieczka z Lubrańca do Włocławka w celu od-
wiedzenia rodziny:pieszo, boso z bochenkiem chleba na drogę
>Ciocia zaśpiewała nam też kujawską piosenkę jaka śpiewała jako
sześcioletnie dziecko.
Ela, ponieważ Masz nagranie z tej wizyty opisz to kiedys na tej stronie.
No własnie, nasze wspomnienia będą jednocześnie potwierdzeniem tego
jak ważne jest życie rodzinne a pisali o tym między innymi:
>Alexis Henri Charles,wicehrabia de Tocqueville (1805-1859)
francuski mysliciel, polityk, minister spraw zagranicz. II Republiki
"Im więcej jeżdzę po tym świecie, tym bardziej jestem przekonany
że rodzina pozostaje jedyną rzecza ,która liczy się w tym świecie."
>prof.Thomas Young (1773-1829) angielski fizyk i lekarz fizjolog
nazywany "człowiekiem,który wiedział wszystko". powiedział,że:
"Pierwszym i pewnym symptomem zdrowego umysłu jest znalezienie
radości we własnym domu i na łonie własnej rodziny".
Te dwa cytaty świadczą o tym,że od samego poczatku realizujemy te
zasady a dowodem tego jest atmosfera jaka panowała na naszych
spotkaniach. dwóch Zjazdach i w aktualnych kontaktach
Zachęcam do wpisywania swych wspomnień i opowieści oraz:
T a k t r z y m a ć d a l e j ! ! !

 

 

 

Wysłany: Sob Maj 24, 2008 3:04 pm    Temat postu: Początki mojej edukacji !


Ignacy Sewer Maciejowski (1835-1901) który opisywał realia współczes-
nej mu wsi krakowskiej,napisał nowelę "Edukacja Józia Barończa". W no-
welce tej przedstawia początki drogi życiowej chłopca wiejskiego Józia.
Józiu był ministrantem,inteligentnym,ciekawym świata i życia. Proboszcz
który go własciwie ocenił i lubił przerobił z nim podstawowy kurs nauki a
następnie skierował do szkoły w mieście. Przed wyjazdem Ojciec udzie-
lił mu takiej rady: "Księdza Rektora słuchaj,kuferek na klucz zamykaj a
swoje myśl."
U mnie to trochę inaczej wyglądało.Ponieważ był to okres okupacji hitle-
rowskiej więc nauki pobierałem na "kompletach".
Taki mógł być tylko system nauki.
Był to epizod mego życia może i ciekawy ale bardzo,bardzo
niebezpieczny i stresujący.
Po wyzwoleniu 20 stycznia 1945 roku już od początku marca powstało
szkolnictwo. Rodzice zapisali mnie do prywatnej szkoły "Długosza" ale
poniewaz budynek szkoły na łęgskiej nie był jeszcze przygotowany do
przejęcia tej funkcji więć od marca do czerwca 45 roku uczęszczaliśmy
do szkoły ss Urszulanek przy pl.Kopernika a od wreśnia chyba do listo-
pada korzystaliśmy z pomieszczeń pałacu biskupiego.Od marca do lis-
topada,zaraz po zajęciach lekcyjnych chodzilismy na Łęgską pomagając
w przygotowaniu budynku do funkcji szkolnych.W budynku "Długosza"
przez całą okupację mieścił się szpital Wojskowy.Całą okupację w tym
szpitalu pracował mój brat Waldek.
Dyrektorem Szkoły był Ksiądz prałat Mirski (przed wojną nosił nazwisko
Niemiec lecz w czasie wojny przyjął nazwisko Mirski) Jego z-cą był dr
Cadziński przed wojną wykładowca w szkole oo Pijarów.
Szkoła była cała otoczona wałem ziemnym do wysokości okien pod
wyższonego parteru. Ziemia pochodziła z boiska sportowego Szkoły.
Na boisku Niemcy wybudowali ogromny basen ppoż Przez rok likwido-
waliśmy ten wał ziemny i likwidowaliśmy ten basen.Cała szkoła i boisko
obudowane było szynami po których wózkami wywoziliśmy w każdej
wolnej chwili ziemie z pod szkoły do tego basenu.
Pisząc o tym cały czas się zastanawiam jak to się stało,że ja pochodzący
z katolickiej centrystycznej rodziny,częściowo wychowanek "Długosza",
stałem się agnostykiem i lewicowcem. "Człowieczy los..." jest jednak
bardzo.bardzo dziwny.
W następnych odcinkach o prawdziwej historii protestu młodzieżowego
3-go maja 1946 roku, Wielkie wagary wielkanocne, Moja 1-sza randka
Niedzielnna parada młodzieżowa deptakiem 3-go maja itp
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam
do współzawodnictwa,